piątek, 2 lipca 2010

Splice (2009) reż. Vincenzo Natali

Tytuł polski: Istota

Do czego prowadzi eksperymentowanie z ludzkim kodem genetycznym? Science fiction od wielu lat przekonuje nas, że raczej do niczego dobrego. Jak się można spodziewać już po samym postawieniu tego pytania, ostatni film Vincenzo Nataliego nie jest w tej kwestii różny. Zmagać się z problemami etyki, finansów i przetrwania tym razem będą Adrien Brody i Sarah Polley, grający parę bioinżynierów, którzy dla dobra nauki poszli o krok za daleko.

Jest to jeden z lepiej skonstruowanych horrorów jakie widziałem od dłuższego czasu. Napięcie jest dawkowane równomiernie przez cały film sięgając zenitu przy najbardziej istotnych scenach, aby zaraz potem opaść do zera i znów stopniowo narastać prowadząc do kolejnego intensywnego momentu. Typowe dla dzisiejszego kina epatowanie akcją goniącą akcję w zasadzie nigdy nie następuje. Dopiero sam koniec naprawdę przyspiesza, gdy już nie potrzeba więcej mówić. Nie jest to nic przełomowego, jednak miło zobaczyć tak solidnie schematyczny obraz, w świecie gdzie dominują pięciosekundowe ujęcia.

Przy okazji można tutaj dostrzec wiele nawiązań oraz inspiracji znanymi filmami, żeby wymienić tylko "Obcego", "Gatunek" czy też niedocenionego "Smakosza". Natali nigdy nie popada przy tym w proste kradzenie pomysłów. Tworzy własną przestrzeń filmową, gdzie widz zostaje pochłonięty aktualną historią.

Mając w pamięci znakomity "Cube" z 1997 roku oczekiwałem po "Istocie" kina innego. Nie do końca wiem od czego innego, ale chyba po prostu liczyłem na coś co zabije nieprzyjemny posmak wszystkich okropnych sieczek jakie puszczają w multipleksach. Nie zawiodłem się. "Istota" to inteligenty horror, ze świetnie stworzonym klimatem już od momentu pojawienia się złowieszczej czołówki. Ciężko znaleźć tu niepotrzebną scenę, czy element który można by wyrzucić, pominąć. Nawet ostatnia scena filmu, pomimo że oczywista, wydaje się naturalnie osadzona na swoim miejscu. Film idealny? Oczywiście nie. Zawsze mógłby być jeszcze lepszy, ale po pierwszym seansie nic nie uderzyło mnie negatywnie.

Dodatkowo lubię kiedy stosunkowo małe filmy wybijają się pomysłem i świeżością ponad wysokobudżetowe produkcje skazane na sukces. "Istota" jest właśnie takim filmem. Mimo relatywnie niskiego budżetu potrafi zachwycić efektami specjalnymi. Całość rozgrywa się w większości w zaledwie kilku wnętrzach, co dodatkowo pogłębia atmosferę grozy. Nie jest to groza typu trup wyskakujący z szafy. Najbardziej przerażająca jest utrata kontroli nad tym co pichcą w laboratorium bohaterowie. Jak się okazuje nie mają o tym pojęcia. Film nie boi się w kilku miejscach podjąć pewnego ryzyka, co na pewno może spotkać się z różnymi reakcjami ze strony publiczności, ale dla mnie to ryzyko w pełni się odpłaca. Chyba najbardziej jaskrawym przykładem byłaby kontrowersyjna scena między Brodym i Delphine Chanéac w późnej fazie filmu. Ciężko mi sobie wyobrazić czym można by to przebić. Wypada zaskakująco dobrze.

Podobnie jak wspomniany "Cube" tak samo "Istota" w opowiadanej fabule ukazuje szersze spojrzenie na temat, wybiegające poza to co widzimy na ekranie. Brakuje tego wielu filmom, przez co stają się tylko rozrywką i to nie rzadko na brukowym poziomie. "Istota" natomiast jest filmem, do którego można będzie inne tytuły spokojnie porównywać.

Ocena:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz