sobota, 18 grudnia 2010

Harry Potter and the Deathly Hallows: Part 1 (2010) reż. David Yates, Ben Hibon

Tytuł polski: Harry Potter i insygnia śmierci: Część I



Seria przygód młodocianego czarodzieja, jak (prawie) każda seria filmowa widziała swoje lepsze i gorsze czasy. Przez niespełna dekadę obserwowaliśmy jej wzloty ("Więzień Azkabanu" Cuaróna) jak i upadki ("Czara Ognia", o zgrozo). Drugi ze wspomnianych filmów na tyle mnie odrzucił, że następnego w kolejności w ogóle nie obejrzałem. Po okresie przerwy, który ze średnim skutkiem zatarł złe wrażenia po "Czarze Ognia", udało się zmęczyć raczej nudnawego "Księcia Półkrwi" i tak dobiliśmy do najnowszego filmu Davida Yatesa, zupełnie bezsensownie rozbitego na dwie części. Pomimo tego typu zabiegu film nawet da się oglądać. Zaraz po poprawnie przygodowym filmie Alfonso Cuaróna, "Harry Potter 7" jest drugim najlepszym filmem w serii... nie żeby miał jakąś wielką konkurencję.

środa, 8 grudnia 2010

Fantasia (1940) reż. różni*

Tytuł polski: Fantazja


*James Algar, Samuel Armstrong, Ford Beebe, Norman Ferguson, Jim Handley, T. Hee, Wilfred Jackson, Hamilton Luske, Bill Roberts, Paul Satterfield, Ben Sharpsteen


Dzisiaj w kinie nie ogląda się już filmów animowanych. Teraz lecą tylko "bajki", których synonimami są kolejne sequele "Shreka" czy inne zjawiska pogodowe. Trójwymiar i sitcom'owe poczucie humoru zredefiniowały amerykańską animację, tak że ta klasyczna niemal w ogóle zniknęła. Tym bardziej nie można zapominać o ważnych osiągnięciach dla rozwoju kinematografii, bez których nie istniały by dzisiejsze kreskówki. Takim osiągnięciem jest "Fantasia", audiowizualne arcydzieło, oczywiście wyprodukowane w studiu Disneya.

sobota, 6 listopada 2010

The Social Network (2010) reż. David Fincher

Tytuł polski: The Social Network

Można powiedzieć, że nowy Fincher jest skazany na sukces. Kiedy ma się ponad pół miliarda potencjalnych widzów zawsze znajdzie się kilku, którym film się spodoba. Wśród nich może nawet trafi się na jakichś krytyków bądź, jeszcze lepiej, filmowców i tylko patrzeć aż posypią się nagrody. Tak, mam trochę zgryźliwe podejście do "The Social Network", filmu o stronie internetowej. Jednak - odnosząc się do sieciowego żargonu - nie dobija się do 95 punktów Metascore tworząc słabe dzieło. A "The Social Network" jest lepszy niż to o czym opowiada.

piątek, 15 października 2010

Kaboom (2010) reż. Gregg Araki

Tytuł polski: Kaboom

Najnowszy film Araki'ego to niezwykle ciekawie nakręcone kino, które stopniowo odkrywa przed widzem swoją prawdziwą tożsamość. Oglądając go, moje spojrzenie ewoluowało wraz z coraz to dziwniejszymi motywami jakie serwuje nam reżyser. Film o chłopaku szukającym związku, czy może bardziej o zniszczeniu świata? Zaduma nad znaczeniem snów, a może półtorejgodzinna wariacja na temat jednego z nich? Nietuzinkowe kino science-fiction czy pozbawione treści przesadnie ekspresjonowane odbicie twórcy?

czwartek, 14 października 2010

Je l'aimais (2009) reż. Zabou Breitman

Tytuł polski: Kochałem ją


"Nigdy nie rób interesów z zakochanym Francuzem". W filmie Breitmana ów zakochanym Francuzem jest businessman Pierre (Daniel Auteuil), natomiast obiektem jego uwielbienia intrygująca Mathilde (Marie-Josée Croze). Podczas pobytu w Hongkongu, Pierre spotyka się z chińskimi inwestorami omawiać na pewno poważne sprawy i uzgadniać wysokodochodowe umowy. Pierre nie zna jednak chińskiego, więc potrzebuje tłumacza... lub tłumaczki. Niewiele było potrzeba, aby ułożony pracuś się zapatrzył, zamieszał i zakochał w pięknej dziewczynie z gibkim językiem.

środa, 15 września 2010

Le Grand Bleu (1988) reż. Luc Besson

Tytuł polski: Wielki błękit

Są takie filmy, których się nie ogląda. Pewne filmy się doświadcza. "Le Grand Bleu" jest jednym z nich. Dziełowi Bessona można zarzucać powolne tempo i generalny brak akcji. Przez dłuższe fragmenty filmu nic się nie dzieje. Jednak gdy zatopimy się w jego głębi to nie tylko potężne dwie godziny pięćdziesiąt minut znika nam z życiorysu niczym kwadrans, ale także w ogóle nie mamy ochoty wracać do swojego życia, zupełnie tak jak bohaterowie filmu nie chcieli wracać z kojącej otchłani morza.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Marie Antoinette (2006) reż. Sofia Coppola

Tytuł polski: Maria Antonina



Tak zwane filmy kostiumowe nigdy nie były dla mnie zbyt atrakcyjne. Zdecydowanie bardziej niż odtwarzaniem epoki, zainteresowany jestem ciekawymi bohaterami, których często w tego typu filmach brakuje. Ostatecznie oglądam kino, nie wystawę w muzeum. Tym bardziej cieszy zobaczenie czegoś takiego jak "Marie Antoinette". Film będący w intencjonalnym konflikcie z samym sobą. Coppola czyta nam podręcznik do historii jednocześnie podpalając jego każdą stronę. Niektóre miejsca już zdążyły zająć się ogniem zanim do nich doszła, dlatego też nie możemy nie wybaczyć jej drobnego bawienia się historią. Gdy pada legendarne "Let them eat cake!" królowa natychmiastowo odpowiada: "I would never say that!"

piątek, 27 sierpnia 2010

Barefoot in the Park (1967) reż. Gene Saks

Tytuł polski: Boso w parku


Po sześciu dniach miesiąca miodowego spędzonych w hotelu Plaza, świeżo upieczone małżeństwo wprowadza się do wymarzonego, własnego mieszkania w Nowym Jorku. Państwo Bratter są parą przeciwieństw. Paul (Robert Redford) to ułożony, rozsądny i twardo stąpający po ziemi prawnik u progu obiecującej kariery. Jego małżonka Corie (Jane Fonda) jest natomiast betroską młodą damą, zakochaną w rozrywce i bujaniu w chmurach.

piątek, 20 sierpnia 2010

Inception (2010) reż. Christopher Nolan

Tytuł polski: Incepcja

Nolan znów rozszerza granice własnych umiejętności. Zdaje się, że z każdym następnym filmem idzie o krok dalej nie oglądając się za siebie. Najnowszym efektem jego filmowego rozwoju jest thriller science fiction, majstersztyk o wykradaniu myśli z ludzkich umysłów podczas snu.

Dla Cobba (Leo DiCaprio) kradzież myśli to chleb powszedni. Tym się zajmuje, robił to setki razy i jest w tym najlepszy. Dostaje propozycję nie do odrzucenia, gdzie musi wykorzystać swoje umiejętności do zrobienia czegoś znacznie trudniejszego, jak mówią, prawie niemożliwego. Chodzi o tytułową incepcję. Operację mającą na celu zasianie myśli w głowie człowieka, tak aby ten był przekonany, że jest jego własną. Jeśli Cobb da radę to zrobić, po latach wygnania w końcu wróci do domu. W innym wypadku jego niewesoła sytuacja tylko znacznie się pogorszy.

piątek, 6 sierpnia 2010

Eastern Promises (2007) reż. David Cronenberg

Tytuł polski: Wschodnie obietnice


Cały świat widział go trzy lata temu, ja dopiero teraz. Wyczekując z głupią nadzieją na kinową premierę ostatniego Cronenberga doczekałem się jedynie wydania dvd. Dobre i to, szczególnie że było na co czekać.

Cronenberg jest twórcą niestandardowym, unikalnym. Nie chodzi tylko o jego co bardziej dziwne filmy jak "Nagi lunch" czy "Crash". Zabiera się on za historie z pozoru zwyczajne, schematy wielokrotnie przetwarzane przez amerykański i światowy mainstream filmowy i w garncu przeciętności miesza swoją chochlą nadając intensywnie doprawionego posmaku. Nie inaczej jest z "Eastern Promises". Z pozoru kryminał o rosyjskiej mafii jakich były już tuziny, a jednak potrafiący wybić się ponad stereotyp i sztampę.

czwartek, 29 lipca 2010

The Twilight Saga: Eclipse (2010) reż. David Slade

Tytuł polski: Saga Zmierzch: Zaćmienie

Third level shit.

Na kolejną odsłonę przygód wampirzo-wilkołako-ludzkiego trójkąta miłosnego szedłem z nastawieniem, że będzie to najlepsza odsłona gównianej sagi. Tak też jest!

Wilkołaki nie lubią wampirów, wampiry nie lubią wilkołaków, a dziewczyna która wychowywała się z wilkołakiem zakochuje się w wampirze. Wojna wampirów i wilkołaków to dalekie tło nudnawego melodramatu. Złe, nie przekonywujące aktorstwo i fatalne dialogi sprawiają, że film przypomina polski serial.

poniedziałek, 26 lipca 2010

Predators (2010) reż. Nimród Antal

 Tytuł polski: Predators
Już przed seansem miałem przeczucie, że nie będzie to dobry film. I moje przeczucia potwierdziły się. Dlaczego? To proste. Bo już przed projekcją wiedziałem, kim są bohaterowie, gdzie są, po co tam są, kto ich atakuje, dlaczego ich atakuje, wiadomo, że zginą po kolei, wiadomo, że tylko dowódca przeżyje, oczywiście po walce z predatorem, oczywiście umorusany błotem.

Innymi słowy, zanim wszedłem na salę kinową, to tak, jakbym był już po seansie. Natomiast ukoronowaniem katastrofy tego filmu jest scena, gdzie bohaterowie orientują się, że nie są na ziemi, a na obcej planecie. Kompletna paranoja! Przecież już na plakatach i zapowiedziach jest dokładnie napisane i powiedziane, że to NIE JEST ziemia.

środa, 14 lipca 2010

Amália (2008) reż. Carlos Coelho da Silva

Tytuł polski: Amália. Królowa fado

"Amalia" to najgorzej zmontowany film jaki widziałem w tym roku. A to najmniejszy z jego problemów! Jest to chaotyczna biografia Amalii Rodrigues, budząca w widzu fobie przed telefonami i rokiem 1984. Wlekąca się, ponad dwugodzinna tortura oprawiona dźwiękiem, który jakościowo "przebija" nawet nasze rodzime produkcje. Ehh...

Zastrzegam, to nie jest krytyka muzyki. Piosenek pojawiających się na filmie słuchało się wręcz (prawie) przyjemnie. Gdyby tylko technicznie brzmiały lepiej niż trzeszczący magnetofon to może nawet zainspirowałyby mnie do pokuszenia się o sięgniecie po ścieżkę dźwiękową filmu. W zasadzie to zdrowiej jest od razu przejść do płyty omijając wizytę w kinie, co z mojej perspektywy wielbiciela kina jako takiego, jest dość dołujące.

piątek, 2 lipca 2010

Splice (2009) reż. Vincenzo Natali

Tytuł polski: Istota

Do czego prowadzi eksperymentowanie z ludzkim kodem genetycznym? Science fiction od wielu lat przekonuje nas, że raczej do niczego dobrego. Jak się można spodziewać już po samym postawieniu tego pytania, ostatni film Vincenzo Nataliego nie jest w tej kwestii różny. Zmagać się z problemami etyki, finansów i przetrwania tym razem będą Adrien Brody i Sarah Polley, grający parę bioinżynierów, którzy dla dobra nauki poszli o krok za daleko.

Jest to jeden z lepiej skonstruowanych horrorów jakie widziałem od dłuższego czasu. Napięcie jest dawkowane równomiernie przez cały film sięgając zenitu przy najbardziej istotnych scenach, aby zaraz potem opaść do zera i znów stopniowo narastać prowadząc do kolejnego intensywnego momentu. Typowe dla dzisiejszego kina epatowanie akcją goniącą akcję w zasadzie nigdy nie następuje. Dopiero sam koniec naprawdę przyspiesza, gdy już nie potrzeba więcej mówić. Nie jest to nic przełomowego, jednak miło zobaczyć tak solidnie schematyczny obraz, w świecie gdzie dominują pięciosekundowe ujęcia.

piątek, 25 czerwca 2010

Dante's Inferno: An Animated Epic (2010) reż. Victor Cook, Mike Disa, Sang-Jin Kim, Shuko Murase, Jong-Sik Nam, Lee Seung-Gyu

Tytuł polski: Piekło Dantego: Epicka Animacja

Dante Alighieri prawdopodobnie przewraca się w grobie patrząc w jaki sposób Visceral Games zaadaptowało pierwszą część jego "Boskiej komedii". Ultra-brutalna sieczka przez dziewięć kręgów piekła była zapewne dla wielu konsolowych graczy pierwszym zetknięciem się z poematem. Podążając coraz bardziej popularnym trendem na promowanie gier za pomocą innych mediów, doszło do powstania filmu inspirowanego właśnie ową grą. Efektem jest dzieło zrobione przy współpracy sześciu studiów animacji.

Sam początek filmu nieco odbiega od wersji wydarzeń przedstawionych w grze. Dante po latach wraca z krucjaty do domu, zastając w nim jedynie ciała pomordowanych. Służba, jego ojciec oraz dogorywająca ukochana Beatrycze. Gdy jej dusza odlatuje do Nieba nagle pojawia się Lucyfer i wciąga za sobą do Piekła. Dante rzuca się w pościg za swą miłością. Przy bramach Piekła spotyka Wergiliusza, który oferuje przewodzić mu w podróży. Chęć dostania się w zaświaty nie cieszy się aprobatą ze strony Charona, który wzywa demony, aby powstrzymały Dantego. Ten je pokonuje, zabierając jednemu wielką kosę. Należy wspomnieć, że w grze Dante pokonuje śmierć... dosłownie, i to właśnie Śmierci odbiera z rąk ową broń. Tam jest to od razu wykorzystane do wplecenia sekwencji walki. W filmie nie ma takiej potrzeby więc i słusznie to zmieniono.

wtorek, 22 czerwca 2010

LOST (2004-2010) twórcy: Jeffrey Lieber, J.J. Abrams, Damon Lindelof

Tytuł polski: Zagubieni

 
Sześć lat, sto dwadzieścia jeden odcinków i niezliczona ilość teorii. To tylko niektóre wartości jakimi można opisać "Zagubionych". Liczby zresztą odgrywały w serialu kluczową rolę. Niesławne 4 8 15 16 23 42 stały się niemal osobnymi bohaterami. Najbardziej zagorzali fani zaczęli zauważać je nie tylko wplecione w fabułę serialu, ale także w życiu codziennym. "Lost" szybko wykroczył poza bariery standardowej produkcji telewizyjnej i urósł do rangi kulturalnego fenomenu. Ludzie zaczęli dzielić się na tych, którzy już widzieli nowy odcinek "Losta" i tych, którzy dopiero go zobaczą i (przypuszczalnie) posiądą tajemną wiedzę, której nie zna reszta świata. Oczywiście trochę się wygłupiam, jednak "Lost" faktycznie wywarł olbrzymi wpływ na kulturę masową i wyznaczył nowe standardy telewizji i nie tylko.

"I'll be back" czyli krótkie podsumowanie


Po krótkiej przerwie w aktywności na blogu, powracam do pisania wprowadzając przy okazji kilka nowości. Po pierwsze emblemat "PJZ", którym będą odznaczane pewne filmy. Jest to forma wyróżnienia, uzupełnienia standardowej oceny o graficzną reprezentację uznania dla filmów, które wywarły szczególne wrażenie. Można powiedzieć filmy wybiegające ponad pięciopunktową skalę. Stosując to również wstecz, pierwszym filmem otrzymującym pieczęć i miano filmu, który jest "prawie (tak dobry) jak Zapaśnik", otrzymuje "Samotny Mężczyzna". Gratulacje można wysyłać pocztą ;)

Dodatkowo pojawi się kilka kosmetycznych zmian, wizualnie (mam nadzieję) uatrakcyjniających posty. W nawigacji możliwość przeglądania recenzji również po wystawionej ocenie.

Ze względu na nieobecność na blogu i piętrzące się zaległości w recenzjach, zamieszczam jedynie listę podsumowującą trochę obejrzanych rzeczy. Pochwały, nagany, spostrzeżenia, wrażenia, oburzenia i zachwyty nad filmami i ocenami jak zawsze mile widziane w komentarzach :)

czwartek, 20 maja 2010

A Single Man (2009) reż. Tom Ford

Tytuł polski: Samotny Mężczyzna

Jest połowa 2010 roku, a w polskich kinach wciąż oglądamy filmy z roku zeszłego. Wielomiesięczne opóźnienia polskich premier (lub ich brak) względem zachodniego świata cały czas są bolączką tutejszych kinomanów, a przynajmniej tych którym nie odpowiada ściąganie najnowszych produkcji filmowych z internetu. Jak to jednak mówią, lepiej późno niż wcale i tak Gutek wprowadza do naszych kin "Samotnego Mężczyznę", będącego debiutem reżyserskim znanego projektanta mody Toma Forda.

Ostatnimi czasy kino pokazuje, że to właśnie nowi twórcy zaczynają przejmować nad nim kontrolę. Starzy wyjadacze już nie zachwycają tak jak kiedyś, oceniając choćby po tegorocznych dokonaniach Burtona czy Scorsese. Natomiast pojawiające się nowe nazwiska takie jak Duncan Jones (!), Marc Webb, Scott Cooper czy nawet Neil Bloomkamp niosą ze sobą krzepiący powiew świeżości. Zapewne jakiś krytyk filmowy zdefiniuje cały trend, okrzyknie nową falą lub czymś podobnym. Moim celem jest tylko wyrażenie zachwytu nad niewiarygodnym dziełem Forda.

wtorek, 11 maja 2010

Iron Man 2 (2010) reż. Jon Favreau

Tytuł polski: Iron Man 2

Po dwóch latach Jon Favreau ponownie staje za kamerą Iron Mana w środkowym rozdziale planowanej trylogii (dlaczego to zawsze musi być trylogia?). Buduje sequel według tradycyjnej recepty na letnie blockbustery czyli więcej, lepiej i bardziej macho ;) Zawsze jest to trochę jak zabawa dużych chłopców z bardzo drogimi zabawkami. Michael Bay swoim ostatnim sequelem zdawał się bawić sam ze sobą i wszyscy wiedzą jak to się skończyło. Favreau natomiast zaprasza do tej zabawy widza i odnosi sukces niemal na każdym polu swojego filmu.

"Iron Man 2" to świetna rozrywka, która na pewno wybija się spośród innych hitów z fabryki snów. Jest to być może najlepszy tego typu film od czasu "Mrocznego Rycerza", pomijając oczywiście megaspektakularnego "Avatara". Mimo to nie jest pozbawiony wad, dlatego też można uznać, że jest tylko i aż prawie tak dobry jak pierwszy film o Tonym Starku.

wtorek, 4 maja 2010

Ondine (2009) reż. Neil Jordan

Tytuł polski: Ondine

Pewnego dnia, niespodziewanie, irlandzki rybak Syracuse (Farrell) wyławia z morza młodą, piękną dziewczynę (Bachleda). Nie wiadomo jak się nazywa, skąd się wzięła, co ją spotkało. Jest jedną wielką tajemnicą. Syracuse udostępnia jej domek na plaży starając się jej pomóc i poukładać niecodzienną sytuację. Jego mała córka Annie przypisuje do dziewczyny legendę o selkie, stworzeniu z morza na wzór syreny.

Najnowszy film Neila Jordana to u podstaw historia miłosna z dość niecodziennie dobraną parą kochanków. W końcu nie tak często łapie się w rybackie sieci syrenę. Całość opowiedziana jest w tajemniczy, mistyczny, magiczny sposób. Niezwykła atmosfera stworzona już w pierwszych minutach, towarzyszyć będzie widzom do samego końca. Nie będę się powstrzymywać przed odważnymi stwierdzeniami i od razu przyznam, że filmem jestem raczej zachwycony.

sobota, 24 kwietnia 2010

Clash of the Titans (2010) reż. Louis Leterrier

Tytuł polski: Starcie Tytanów

"Release the Kraken!" zawołał grzmiąco Liam Neeson na Olimpie. Pojawienie się Krakena, będącego tutaj główną bestią filmu, niewiele zmienia. Tak jest, film pozostaje beznadziejny do samego końca, bez względu na rozmiar paszczy Krakena. Hmm, Kraken. Kraken, Kraken, Kraken. Jest to jedyna rzecz na jaką czekałem oglądając "Starcie Tytanów", nie licząc oczywiście czekania na ewakuowanie się z sali kinowej. Kraken, razem z całą resztą tego fatalnego filmiku, pokazuje jak można wyrzucić na śmietnik sto dwadzieścia milionów dolarów. "Starciu..." udało się świetnie to co nie udawało się wielu filmom od miesięcy. Nie sądziłem, że tak szybko się to stanie, ale jednak. Oto nadszedł! Nareszcie pierwszy film, który jest praktycznie tak zły jak "Transformers 2".

Whatever Works (2009) reż. Woody Allen

Tytuł polski: Co Nas Kręci, Co Nas Podnieca

Kino mistrzów. Na pierwszy ogień niech pójdzie negatywna krytyka. Nie pod adresem filmu, lecz polskiego dystrybutora i kampanii reklamowej jaką zgotował ostatniemu obrazowi Woody'ego Allena. Niedbale zmontowany zwiastun zachęca jedynie do ucieczki z kina. Plakat sugerujący, że idziemy na drugą część "Vicky..." zapewne wyreżyserowaną przez Almodovara. Komedia romantyczna o dziewczynie, która podrywa chłopaka w pralni. No i ten okropny tytuł wyjęty z tylnej części ciała człowieka i nie chodzi mi o plecy. Taki obraz miałem w głowie wybierając się na "Whatever Works". Prawdę mówiąc gdyby nie lista płac nikt by mnie nie zmusił na wydanie pieniędzy na bilet. Paradoksalnie właśnie tak fatalne potraktowanie tego filmu w naszym kraju może sprawić, że odniesie komercyjny sukces. Dystrybutow sprzedaje go na fali popularności "Vicky..." i z biznesowego punktu widzenia robi wszystko jak należy. Szkoda tylko, że podobnie jak przy okazji "Na Zawsze Twój" część widowni może się poczuć rozczarowana.

Cóż, zabrzmiało to prawie jakby nowy Allen był złym filmem. Nic bardziej mylnego. Stale od kilkudziesięciu lat, niemal rok w rok Woody dostarcza widzom bardzo dobre filmy, w tym niektóre wybitne. Tak jest i tym razem.

Fantastic Mr. Fox (2009) reż. Wes Anderson

Tytuł polski: Fantastyczny Pan Lis

Dwie nominacje do Oscara i obie przegrane na rzecz wyśmienitego "Odlotu". W gruncie rzeczy słusznie, choć mimo to "Fantastyczny Pan Lis" jest bez wątpienia jedną z ciekawszych amerykańskich animacji ostatniego czasu.

Wyróżnia się po pierwsze techniką nakręcenia. Animacja poklatkowa zamiast dominującej w kinie grafiki komputerowej. Dodatkowo dystrybutor powinien ostrzegać łaknących łatwej, kolorowej rozrywki, że film nie zawiera efektów 3D. Tak jest, w końcu animacja na której nie musimy męczyć się w głupich okularach na nosie. Mniejsza z tym. Technicznie film wykonany jest bardzo dobrze i choć animacja nie jest tak płynna jak np. w "Gnijącej Pannie Młodej" to jest to wyraźnie zamierzony efekt. Nadaje to wyjątkowej charakterystyki całej koncepcji operatorskiej i składa się na wiele czynników tworzących unikalny klimat filmu.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Dead or Alive: Hanzaisha (1999) reż. Takashi Miike

Tytuł polski: Żywi lub Martwi

Mój pierwszy film znanego japońskiego reżysera. Znanego trzeba zaznaczyć w głównej mierze z epatowania przemocą na ekranie i specyficznego stylu kręcenia. Miike musi być niesamowitym człowiekiem skoro od 1991 roku nakręcił prawie osiemdziesiąt swoich filmów. Z jednej strony skarb dla fanów, z drugiej strony trochę przytłaczające dla osób dopiero zapoznających się z jego dorobkiem.

"D.O.A." jest filmem, którego tytuł kojarzyłem, ale w zasadzie jego znajomość na tym się u mnie kończyła. U podstaw jest to historia dwóch ludzi. Ryuuichi, przywódca lokalnego gangu, kontra detektyw Jojima, który podąża jego śladami. Schemat budzi skojarzenie z "Gorączką" Manna. Starcie dwóch postaci, dwóch charakterów, z których żaden nie ustąpi. Podobieństwa na tym się w zasadzie kończą, jako że film Miikego to zupełnie inne kino.

The Limits of Control (2009) reż. Jim Jarmush

Tytuł polski: The Limits of Control

Jarmush zabiera widza w podróż za samotnym płatnym zabójcą, gdzie przez blisko dwie godziny obserwujemy jak bohater pije dwa espresso w osobnych filiżankach i spotyka pokręconych ludzi. Z pewnością jest to podróż dla niektórych fascynująca i wysmakowana. Cóż, jest to jednak moja recenzja, dlatego też przedstawię moje własne, czysto subiektywne wrażenia z tej niecodziennej wyprawy.

Film powinien raczej nosić tytuł "Granice cierpliwości". Zadawałem sobie pytanie, ile widz może jeszcze wytrzymać? Aż do momentu pojawienia się Billa Murraya w ostatnich minutach filmu, oglądamy jeden powtarzający się schemat. Ciekawy jest pierwszy segment. Każdy kolejny to w zasadzie tylko wariacje. Struktura tego filmu przywodzi na myśl dwa inne słabe obrazy: bełkotliwe "9 Songs" Winterbottoma i efekciarskie, niezwykle nużące "8 Części Prawdy".

piątek, 16 kwietnia 2010

The Box (2009) reż. Richard Kelly

Tytuł polski: The Box. Pułapka

Milion dolarów od ręki, w gotówce, zwolniony od podatku. Tyle dostanie para głównych bohaterów za naciśnięcie przycisku zamkniętego pod kopułą dziwnego pudełka. Jest jeden haczyk. Ktoś, kogo nie znają, gdzieś na świecie zginie. Przed takim wyborem stają Cameron Diaz i James Marsden w ostatnim filmie twórcy "Donnie Darko".

Niezwykle kuszące, zwłaszcza biorąc pod uwagę dość niefortunny splot zdarzeń, które finansowo dotknęły filmowe małżeństwo. Kusicielem natomiast jest supertajmeniczy Frank Langella. Człowiek w czerni, bardzo konkretny, pozbawiony połowy twarzy, o nazwisku Arligton Steward. Bardzo dobrze udaje mu się zainteresować widza we wczesnych momentach filmu. Od razu widzimy jasno postawiony problem, wokół którego zaczyna się kręcić całe życie bohaterów.

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

The Lovely Bones (2009) reż. Peter Jackson

Tytuł polski: Nostalgia Anioła

Siostra Ma zapytała mnie ostatnio: „Co robisz?” „Piszę recenzję do „Nostalgii Anioła””- odpowiedziałem. „To ten film, na który miałeś mnie zabrać?!” „Tak to ten, ale dobrze, że tego nie zrobiłem”. Była wściekła i nie odzywała się do mnie cały dzień.
Na film twórcy „Władcy Pierścieni” czekałem z niecierpliwością. Długi czas oczekiwania, świetny trailer, chwalebne napisy na plakatach – to tylko podgrzewało atmosferę. Wątpliwości zaczęły się, kiedy „Nostalgia Anioła” została pominięta w nominacjach do Oscarów (tylko jedna nominacja). Były wtedy dwie możliwości. Albo Akademia zapomniała o tak dobrym filmie (jak o "Zapaśniku "dając tylko dwie nominacje), albo to po prostu bardzo słabe dzieło. Okazało się, że to drugie.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Shutter Island (2010) reż. Martin Scorsese

Tytuł polski: Wyspa Tajemnic

Kolejna powieść Dennisa Lehane'a trafia na ekrany kin. Tym razem za
kamerą stoi osławiony Martin Scorsese. Rzecz dzieje się na tytułowej wyspie, na którą przybywają szeryf Teddy Daniels (Leo DiCaprio) wraz ze swoim partnerem (Mark Ruffalo). Mają rozwiązać sprawę tajemniczej ucieczki jednej z pacjentek ośrodka dla psychicznie chorych przestępców. Wkrótce okazuje się, że nie wszystko jest takie jak się z początku wydaje, zarówno po stronie nadzorców szpitala jak i pary obcych policjantów.

Najnowszy film Scorsese to pogmatwany dreszczowiec czerpiący równie dużymi garściami z kina noir jak i horrorów. Reżyser od razu daje nam do zrozumienia, że to co zobaczymy nie będzie przyjemne. Złowieszcza - i trochę nachalna - muzyka w otwierających ujęciach zwiastuje, że nie będzie to kolejna standardowa sprawa tropienia uciekiniera. Jak tylko bohaterowie stawiają pierwsze kroki na gruncie wyspy, nasuwają nam się myśli: uciekajcie! Pakujecie się w straszliwe tarpaty nie zdając sobie z tego sprawy. Tak faktycznie się dzieje.

wtorek, 30 marca 2010

Trylogia High School Musical reż. Kenny Ortega

Czemu w ogóle omawiać coś takiego jak "High School Musical" na blogu dorosłych ludzi? Z dwóch powodów. Po pierwsze, czemu nie? Po drugie, coś takiego jak "HSM" to... no właśnie, w zasadzie z czym to się je? Dla wielu jest to niestrawna papka symbolizująca brukowy poziom dzisiejszej popkultury. Jeśli jednak seria kiczowatych filmów muzycznych dla dzieci zarabia więcej niż ćwierć miliarda dolarów, nie wspominając o dochodach ze wszystkiego na czym Disney może nakleić logo "HSM", to może warto się zmusić i zobaczyć o co w ogóle chodzi?

Cała seria kręci się wokół pary zakochanych w sobie nastolatków i grupy ich przyjaciół. Troy (Zac Efron) i Gabriella (Vanessa Hudgens) szybko stali się ulubieńcami widzów Disney Channel. Chodzą oni do liceum, są piękni i utalentowani, i do szaleństwa w sobie zakochani. Amerykańskie szkoły średnie najwyraźniej nie są zbyt ciężkie, jako że jedyne zajęcia to kółko teatralne i WF. On, kapitan drużyny koszykarskiej; ona, naczelny kujon szkoły w ciele kociaka - czyżby przesłanie: nauka pomaga na wygląd (?)

High School Musical (2006)
Tytuł polski: High School Musical

Główni bohaterowie od razu są ze sobą skonfrontowani, w scenie gdzie odkrywają, że oboje potrafią dać popis świetnego śpiewania w konkursie karaoke. Wraz z Troyem film przenosi nas do jego szkoły. Dowiadujemy się, że nową uczennicą w East High, ku uradowaniu naszego bohatera, jest śliczna Gabriella, z którą jeszcze niedawno podczas zimowej przerwy tak świetnie się bawił na owym karaoke. Głównym motywem pierwszego filmu jest obawa Troya przed ujawnieniem swojej pasji śpiewania oraz dążenie do zdobycia serca Gabrielli. Przez cały film skutecznie będzie w tym przeszkadzać naczelna ździra szkoły, superpopularna blond seksbomba Sharpay (Ashley Tisdale).

Predator (1987) reż. John McTiernan

Tytuł polski: Predator

Filmy z „gubernatorem Arnim” można podzielić na dwa typy. Te dla chłopców (Commando) i te dla mężczyzn (Terminator). „Predator” zdecydowanie zalicza się do tych drugich.

Fabuła jest dość prosta, ale niebanalna (jak w filmach dla chłopców). Major Alan 'Dutch' Schaeffer i jego oddział muszą odbić dyplomatów z rąk rebeliantów. Ale to skrót tylko pierwszej części filmu. Gdy już żołnierze uporają się z robotą rozwalając bazę wroga, zabijając wszystkich i biorąc piękną kobietę na zakładniczkę - dopiero zaczyna się film. Za żołnierzami podąża i zabija ich po kolei łowca z kosmosu, aż zostaje tylko Schaeffer (Schwarzenegger). Predator nie mógł jednak wiedzieć, że ze śmierci swoich kompanów major wyciągnie wnioski.

Desert Flower (2009) reż. Sherry Horman

Tytuł polski: Kwiat Pustyni

Idąc na ten film wiedziałem tylko, że będzie to kobiecy film, o kobiecie, zrobiony przez kobietę, o kobiecych sprawach. Seans niestety tylko upewnił mnie w tej teorii.

Film opowiada prawdziwą historię Waris Dirie, która urodziła się w Somalii, i która po latach perturbacji zostaje światowej sławy modelką. Ma też traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, kiedy została obrzezana, co ma ogromny wpływ na jej życie.

It's Complicated (2009) reż. Nancy Meyers

Tytuł polski: To Skomplikowane

Na początku była Meryl.
Podczas ceremonii rozdania Oscarów, Alec Baldwin i Steve Martin, także grający w filmie "To skomplikowane" powiedzieli, że cokolwiek by się nie działo, Meryl i tak zawsze będzie nominowana. I mają rację. Pierwsza Dama Hollywoodu swoimi kreacjami rozkłada na łopatki wszystkie inne aktorki. I tym razem nie jest inaczej.

Blisko 60 letnia Jane ma trójkę dzieci i jest 10 lat po rozwodzie. Jej były mąż (Baldwin) ma już nową rodzinę. W międzyczasie zaczyna coś iskrzyć pomiędzy Jane i jej architektem (Martin). Problem w tym, że przyjacielskie stosunki z eks-mężem po miłym wieczorze przeradzają się w romans...

sobota, 27 marca 2010

Alice in Wonderland (2010) reż. Tim Burton

Tytuł polski: Alicja w Krainie Czarów

"Alicja w Krainie Czarów" jest książką, którą Tim Burton prędzej czy później musiał zekranizować. Ciężko pomyśleć o bardziej trafnym reżyserze, spośród znanych i cenionych twórców współczesnego kina, do przeniesienia powieści Carrolla wraz z jej kontynuacją na duży ekran. Być może jednak wyobraźnia Burtona okazuje się zbyt bujna, jako że film zawodzi już po pierwszym kwadransie.

 Z pierwszych minut filmu orientujemy się, że nie jest on wierną adaptacją literatury. Jest to raczej oryginalna opowieść zainspirowana i stworzona na motywach powieści. Nie żeby było w tym coś złego. W końcu materiału źródłowego nie należy traktować jak dogmatu. Można się wręcz spierać, że sensem adaptacji jest jego twórcza modyfikacja. Rzecz w tym, że film nie sprawdza się bez względu na to z jakiej strony go ugryziemy. Ale po kolei.