sobota, 6 listopada 2010

The Social Network (2010) reż. David Fincher

Tytuł polski: The Social Network

Można powiedzieć, że nowy Fincher jest skazany na sukces. Kiedy ma się ponad pół miliarda potencjalnych widzów zawsze znajdzie się kilku, którym film się spodoba. Wśród nich może nawet trafi się na jakichś krytyków bądź, jeszcze lepiej, filmowców i tylko patrzeć aż posypią się nagrody. Tak, mam trochę zgryźliwe podejście do "The Social Network", filmu o stronie internetowej. Jednak - odnosząc się do sieciowego żargonu - nie dobija się do 95 punktów Metascore tworząc słabe dzieło. A "The Social Network" jest lepszy niż to o czym opowiada.


Można by zadać pytanie czy Facebook faktycznie jest tak istotnym tematem, aby robić o nim film za pięćdziesiąt milionów dolarów? Pytanie, które same udziela sobie odpowiedzi. Ten film właśnie powstał. Bez względu na to czy najpopularniejszy portal społecznościowy świata zasługuje na taką uwagę czy nie, właśnie ją zdobył. Fincher mówi nim: Facebook stał się kulturalnie relewantny ponieważ ja zrobiłem o nim film. W porządku.

Jest to prawdopodobnie najbardziej przegadany film, jaki w tym roku dane będzie zobaczyć widzom w kinach. Istna rzeka dialogu wciąga od pierwszych sekund i hipnotyzuje widza na dwie godziny. Dopiero napisy końcowe są pstryknięciem, po którym budzimy się w fotelu zadając pytanie: kiedy ja obejrzałem ten film? Mógłbym przysiądz, że reklama dezodorantu przed seansem trwała dłużej.

Tego filmu się nie ogląda, nie śledzi się akcji. Widz jest ciągnięty przez niego. Tutaj inicjatywę przejmuje ekran. Odbiorca może tylko siedzieć i patrzeć. I tak większość ludzi nie zrozumie potoku słów jakimi operuje Eisenberg, jeden z możliwych kandydatów do Oscara. Na szczęście wcale nie trzeba rozumieć rzeczy typu algorytm zapisany na szybie w pokoju Zuckerberga. Co więcej nie trzeba nawet zdawać sobie sprawy jak jest skomplikowany, czy może jak prosty. Co czternasty człowiek na świecie wie jak wygląda on w oknie swojej przeglądarki internetowej. Jako, że to czytasz istnieje duża szansa, że jesteś jednym z nich.

"The Social Network" ma wszystko to czego nie miał mdławy "The Curious Case of Benjamin Button". Jest szybki, inteligentny, zabawny. Jest to pewna analiza społeczeństwa, komunikacji oraz współczesności. Być moze niezbyt głęboka, ale właśnie tak samo jak niezbyt głębokie są stosunki zbudowane za pomocą takich atrybutów jak "Lubię to!", "Udostępnij", czy "Dodaj komentarz".

"The Social Network" mnie rozczarował. Miał to być pretensjonalny, przereklamowany i przeciętnie zrealizowany film, na nudny temat. Tymczasem nie mogę wymyślić czego by się w nim czepnąć. Czuję się jednocześnie przegranym i zwycięzcą. Pokonany przez film jako chłodny widz, nagrodzony jego skończonym humanizmem jako człowiek.

Ocena:

6 komentarzy:

  1. Zapomniałeś chyba o czymś ważnym jak muzyka? ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. cały czas mnie zastanawia czy ona przyjęła go do znajomych ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A może w ogóle nie powinna używać tego serwisu tym samym wspierając chłopaka, którego uważa za dupka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po napisach powinna być scena, że ona go jednak przyjmuje do znajomych :P
    ale zaraz po tym, pierwsze co do niego pisze to jakieś nie miłe słowa :D

    OdpowiedzUsuń