środa, 1 czerwca 2011

Fair Game (2010) reż. Doug Liman

Tytuł polski: Fair Game

W ostatnich latach standardy dla gatunku political thriller wyznaczył przede wszystkim Jason Bourne. Trzy zaskakująco równe filmy oparte na tej postaci zawierały w sobie wszystko czego widz mógłby oczekiwać od współczesnego kina sensacyjnego. Kiedy dodamy do tego jeszcze kilku chlubnych reprezentantów gatunku jak choćby "International" Tykwera, widzimy że poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Na zmierzenie się z gatunkiem ponownie odważył się Doug Liman.


"Fair Game" opowiada o głośnej sprawie dekonspiracji agentki CIA Valerie Plame w wyniku zaangażowania jej męża w proces poszukiwania dowodów na posiadanie broni masowego rażenia przez Saddama Husajna. Wszystko to w każdemu dobrze znanej rzeczywistości następstw ataków z 11 września. Jest to historia, w której łatwo można by było się zgubić. Mnogość postaci, wersji wydarzeń czy wszelkiego rodzaju niuansów starczyła by na jeszcze dodatkową godzinę filmu. Mimo to twórcy podają nam całość bardzo przystępnie, w stosunkowo krótkim czasie, jednocześnie nie tracąc nic z wiarygodności. Po obejrzeniu "Fair Game" mogę powiedzieć: tak wygląda świat CIA. Jestem o tym przekonany, choć w gruncie rzeczy nie mam pojęcia jak naprawdę prezentuje się codzienność agencji. Obraz przekazany mi w filmie kupuję jednak bez pytania.

Utrzymany jest tutaj znakomity balans pomiędzy walką polityczno zawodową a szczerym dramatem rodzinnym. Bez niepotrzebnych łez rozpaczy czy latających tu i ówdzie pocisków. Przypomniała mi się, w pewnym sensie kultowa i nieintencjonalnie zabawna, scena z hitu "Salt". Olbrychski, bez mrugnięcia okiem (jak na agenta rosyjskiego wywiadu przystało) zarzuca Angelinie Jolie, że ta jest nikim innym, a rosyjskim szpiegiem. Właśnie do takiego rodzaju szpiega przyzwyczaiło nas lekkie, rozrywkowe kino zza oceanu, czy też niekończąca się seria Bondów. Kim jest Salt? Wygimnastykowaną maszynką do zabijania o ciele bogini. Kim jest Valerie Plame? Matką dwójki dzieci, która codziennie musi im kłamać na temat tego czym się zajmuje.

Valerie jest osobą, która w jednej chwili naraz musi nagle zmierzyć się z Białym Domem, mediami, opinią publiczną i własną rodziną i znajomymi. Naomi Watts rządzi tą postacią, szczególnie w scenach z partnerującym jej Seanem Pennem, gdzie potrafią rozrywać ekran na strzępy tak jak w mocno trafiającej scenie przekrzykiwania się podczas kuchennej kłótni.

Całość ilustruje bardzo dobra muzyka Powella i oszczędne w kolory, chłodne i wyrachowane jak rządowe zagrywki, zdjęcia samego Limana. Film jest bezbłędny w swoim kunszcie, a ogląda się go z zapartym tchem. Z praktycznie nie istniejącą promocją w naszym kraju, nie będzie miał możliwości pozyskania sobie grona zwolenników, tym bardziej polecam własną inicjatywę w zapoznaniu się z tą świeżą odsłoną politycznego kina.

Ocena:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz